No i niestety wpadlem jak sliwka w kompot. Zalozylem konto na Fejsbuku i mam trzy farmy, dwie restauracje i akwarium. Zzeracze czasu, ktory moznaby poswiecic na pisanie bloga. Na szczescie restauracja na restaurant city zajmuje sie Jarek. Apgrejduje potrawy do 10 lewelu i modernizuje wnetrze restauracji. Ostatnio otworzylismy zewnetrzne patio, wiec sie masa klienteli zaczela wlewac przez ogrodek i wydajnosc nam spadla do 42/50. Ale spokojnie jakos damy rade.
To tyle z Fejsbuka, reszte mozna pocztrac na moim lifefeedzie.
Prawo jazdy - egzamin do powtorzenia niestety. Nie bylo zle, jakos bez zabicia ludzi i nie sprawiania wielkiego niebezpieczenstwa pojezdzilem te 40 minut - najpierw pod A47, potem troche po wiejskich drogach, gdzie 'national limit applies' tj 60mph, potem troche po obrzezach miasta, do przejechania pare rond i minirond, 3 point turn (czyli ze sie w trzech ruchach samochodem zawraca na ulicy) i na koncu parkowanie do tylu do zatoczki. A i na poczatku musialem wytlumaczyc jak sprawdzic czy opony sa OK i zademnostrowac jak uzywac klason. Generalnie zrobilem cala masa malych bledow (mozna do 15 max) glownie w sferze jezdzenia troche za wolno i jeden duzy blad, bo nie spojrzalem w lusterko przed hamowaniem. W chuj. Patrzylem w te lusterka jak szalony, az mnie potem szyja bolala po egzaminie, ale oczywiscie jeden raz jak nie spojrzalem to juz byl koniec. Stres jak nic. Ale nastepnym razem mam nadzieje bedzie lepiej!
Praca - nowa szefowa ustawicznie wkurwia. Nie dosc, ze ma o sobie mniemanie jak z kosmosu, to w dodatku jest chaotyczna, nie potrafi sie komunikowac i wydaje jej sie, ze moze sobie ze mnie zrobic chlopca od 'podaj, podnies, pozamiataj' O takiego wala! Na pierwszej superwizji od razu jej dalem do zrozumienia, ze taka opcja mi sie nie podoba, ze musimy poprawic komunikacje itp itd. No i musze powiedziec, ze jakos powoli sie ta wspolpraca powoli zaczyna ukladac. Wciaz mi sie nie podobaja sposoby zarzdzania ludzmi jakie szefowa prowadzi, ale juz doksztalcony jestem w zakresie manadzerowania ludzmi, w tym wlasnych szefow/fowych. Pracownicy jeszcze jakos uchodza w tloku, troche trzeba nad nimi popracowac i beda robic co do nich nalezy. Jak na razie nie ma specjalnie wielkich problemow. Zmienilo sie tez to, ze zarzadzam troche wieksza iloscia ludzi niz poprzednio (tak x3) i musem sie stalo delegowanie zadan i ich monitoring. Oczywiscie sa tez inni znajomi w zepole menadzerskim, ktorych fizycznie nie cierpie, ale tez sobie z tym dam rade. Wszak to tylko praca i nie ma sie czym podniecac.
Szpital - musialem sie skontaktowac z Occ. Health (Poradnia Zdrowia Pracy czy jakos tak)celem okreslenia mojego statusu immunologicznego. Znaczy sie czy jestem odporny na rozne zakazne chorobska i czy sam czegos nie mam. Po krotkim wywiadzie stwierdzono, iz musze dokonac ekstra szczepienia MMR (measles, mumps, rubella) odra, swinka i rozyczka. Z racji pracy dla NHS szczepionke mam za darmo i od reki, bez fatygowania sie do GP. Cudnie. Za 4 tyg. kolejna dawka i ... I've got a clearance!! I bede w koncu mogl pozytkowac wolny czas na zabawe w szalonego doktora wolontariusza!
W tzw miedzyczasie diagnozuje sobie znajomych z pracy. Ostatnio wyslalem nowego pracownika do lekarza, bo cos mi zaczelo u niego smierdziec von Willebrandem.
Inna pracowniczka mi opowiadala, iz zaczela jej rwa kulszowa dolegac. Poszla z tym do GP, na co pani doktor sie zapytala czy nie trzyma moczu, osluchala pluca i powiedziala, ze wszystko bedzie dobrze. Kolezanka sie pyta czy moze jakies leki p/bolowe powinna dostac, wiec pani GP polecila, zeby sobie w sklepie kupila Paracetamol. Na pytanie czy moze jakies badania, cwiczenia, rehabilitacje? Pani GP odrzekla: badania nic nie daja, cwiczenia owszem - prosze sobie poszukac w internecie. I usmiech na twarz. Za je bis cie.
Kawal o angielskich lekarzach:
Przychodzi baba w UK do lekarza, a lekarz: 'Dawno paniu u nas nie bylo' a baba na to: 'No... chorowalo sie troche...'
Dom - mamy nowego wspolokatora, gdyz po hawajskim party sie troche w domy naszym zakotlowalo, zagotowalo, zawrzalo i na koniec para poszla ze swistem. Tj nasz wspolokator postanowil sie wyprowadzic i musielismy dokooptowac kolejnego. Tym razem jest to Michal. Michal spokojnym czlowiekiem jest, lubi sluchac glosno muzyki (nie przeszkadza) i glosno uprawiac sodomiczny seks (nie przeszkadza tym bardziej). Jest fanem Madonny i slucha tez Editpiaf i innej muzyki, ktorej kompletnie nie znam. W ogole jest psychologiem z wyksztalcenia i ma dusze artysty (piekne nam zrobil stroje na halloween party).
Silownia - jako, ze odpoczywam od jezdzenia samochodem (za duzy stress jak na niezdany egzamin), to postanowilismy sie doksztalcic w graniu tenisa. Dlatego tez zapisalismy sie z Jarciem na prywatne lekcje z trenerka - Karen. Wyluzowana kobieta, jajcara, fajnie uczy i w miare efektywnie. Dzis bedziemy mieli czas z Jarciem na eksperymentowanie tego czego sie nauczylismy ostatnio. Powoli wracamy do formy i powoli sie przygotowujemy na trening przed zimowym urlopem na nartach.
Urlop zimowy - tym razem wieksza ekipa niz w zeszlym roku, bo wyjezdzamy w 6tke. Ja z Jarciem oczywiscie, Krzysiek z Jackiem z Gdyni oraz Asia z Markiem z Holtu. Apartament zaklepany, depozyt zaplacony. Bilety do Gdanska i do Salzburga kupione. Mozliwe, ze w tym roku Jarcio postanowi mi kupic kurtke Descente.
Dzieciatka Jezus - dzieciatka rosna jak szalone. Michal dwujezycznie gada, chodzi do przedszkola, plywa sam w basenie i jest malym rozrabiaka. Emi postanowila chodzi, je wszystko co sie da (ostatnio jadla bombki z choinki - tak... w UK choinki sie stawia od poczatku grudnia!!), gada, tanczy i spiewa po swojemu, powoli sie oswaja z basenem, gdyz wujki zabieraja dzieci na basen co jakis czas, gdyz na nasza silownie nieletni maja wjazd za darmo! Wczoraj wieczorem przyszedl do dzieci Mikolaj. Dzieci wystawily buty przed drzwi i czekaly az Mikolaj zapuka. Zapukal. Dzieci wpadly w szalenstwo. Michal sie o malo co nie rozplakal, bo sie bal, ze brodaty Mikolaj bedzie stac za drzwiami, a tu Nikolaja nie bylo, ale prezenty byly!
Mam nadzieje, ze bede miec chwile czasu na blogowanie, coby aktualizwac was co sie dzieje :)
1 comment:
[url=http://www.23planet.com]casinos online[/url], also known as accepted casinos or Internet casinos, are online versions of everyday ("slab and mortar") casinos. Online casinos hasten gamblers to preferred up and wager on casino games auspices of the Internet.
Online casinos habitually submit on the supermarket odds and payback percentages that are comparable to land-based casinos. Some online casinos contend higher payback percentages as a panacea over and beyond the immensity of incomprehension implement games, and some coach the rumour respecting payout behalf audits on their websites. Assuming that the online casino is using an aptly programmed unspecific concert-hall generator, catalogue games like blackjack enthral procure an established van in step edge. The payout slice take off after of these games are established at at hand the rules of the game.
Numerous online casinos withdraw together or getting their software from companies like Microgaming, Realtime Gaming, Playtech, Worldwide Deviation Technology and CryptoLogic Inc.
Post a Comment