Jarcio w Koledzu, Gosia gotuje wieczorny posilek, Michal z mama ogladaja Dr Housa, a Ilonka z Craigiem poszli tancowac. Zatem ja zabralem sie za przepychanie umywalki w lazience, bo od jakiegos czasu woda strasznie wolno splywa. Bardzo nieprzyjemne jak sie sika do umywalki, bo sie szybko wypelnia i dluuugo czeka az sie mozna umyc.
Rozkrecilem kolanko, pogrzebalem tu i owdzie, wywalilem paredziesiat gramow jakies szarociemnej mazi o niespecyficznym zapachu. I dalej nic. Wlalem zatem jakiegos domestosa co kamien ma usuwac okropnie szybko, z jakies pol butelki i czekam. Rekacja musi zajsc. Musi sie weglan wapnia do jakiejs rozpuszczalnej soli przerobic. Czekam zatem i nuce sobie piosenke Lady Gaga - Bad Romance. A wczoraj sobie odswiezylem pamiec fantastycznym zespolem Super Girl and Romantic Boys. Gosia myslala, ze oszalalem i slucham disco polo, a ty tylko stare elektro z lat '90 zeszlego wieku.
Dokonuje tez kolejnych doswiadczen kulinarnych. Dzis zrobilem mini wersje cinamon swirls.
Jutro do pracy. W chuja mi sie nie chce. Ale za to udalo mi sie zalatwic trzeci dzien wolny w tym tygodniu - we czwartek. Za to oczywiscie musze robic podwojna zmiane w niedziele. Ale co tam. Wolny dzien piechota nie chodzi, szczegolnie czwartek, gdzie w naszym miescie sklepy sa dluzej otwarte.
Dzis zebralem dupsko z rana (10am) i poszedlem na silownie. Troche cardio, troche cwiczen i czulem sie fantastycznie zjebany po tym wysilku. A do tego po poludniu (4pm) z Jarciem gralismy w tenisa. Cwiczylismy to czego sie nauczylismy na ostatniej lekcji z Karen i rozegralismy szybki meczyk, ktory oczywiscie przegralem. W czwartek kolejna lekcja.
Przyszedl do mnie list ze szpitala, ze 5 stycznia mam sie stawic na ostatnia dawke szczepien! Jupi!!
No comments:
Post a Comment