30/03/2009

Bukkaka

"Ujrzał tedy uczeń zwój w rękach istoty o twarzy byka i sześcioma byczymi penisami na grzbiecie --- a Pan rzekł do niego --- oto penisy mądrości --- błogosławieni, którzy ssali penisy albowiem posiedli mądrość pańską --- ujął uczeń byczego penisa w usta i ssał ssał ssał ssał --- bukkaka

Ostatnio czas upływa pod znakiem seriali.
Amazing Race seria 14sta - znów się wciągneliśmy i z niecierpliwością czekamy aż się pojawi kolejny odcinek w necie w poniedziałkowe popołudnie. Tym razem same freaki - mali ludzie, czirliderki, papa gej z synem gejem, blondynki, kazirodzcze rodzeństwo prawników, wieśniaccy narkomani, wredna matka z głuchym synem itd. Jakoś jednak seria 14sta wydaje się być z lekka łatwa, zadania niezbyt skomplikowane i jak do tej pory nie jedli niczego obrzydliwego.
Battlestar Galactica - obejrzałem ostatni odcinek serialu, który koszmarnie mi się podobał. No może nie koszmarnie, bo się pojawiły istoty ponadnaturalne, ale to przecież sci fi.
Babylon 5 - z racji, że większość kultowych seriali sci fi mam już za sobą, a w filmach też nic się nie dzieje, to postanowiłem pooglądać sobie ów serial, którego widziałem jedynie parę odcinków i to jeszcze w Polsce. Jak na razie poziom serialiu niskobudżetowego, ale za to fabuła się powoli rozkręca. Uwielbiam moralizatorskie seriale sci fi. W pracy, ktoś zostawił małą, kieszonkową wersję Nowego Testamentu z wprowadzeniem. Dnia pewnego postanowiłem sobie to poczytać. Wybrałem jeden z ostatnich rozdziałów... czytając o przgodach Jasia w dniu Końca Świata miałem fantastyczną wizję, jak można by z tego nakręcić film. Oczywiście pod koniec filmu nikt by z tego nic nie rozumiał, ale sceny byłyby cudowne. Podziwiam chrześcijan, że są w stanie wierzyć w tak kosmicznie niedorzeczne rzeczy jak np cztery istoty pokryte wszędzie oczami... pewnie ktoś kto kręcił Labirynt Pana musiał zasnąć nad lekturą tego objawienia.
The Apprentice - nowa seria przebojowego programu z Sir Alanem w roli głównej się właśnie zaczęła.
Primeval - brytyjska produkcja o anomaliach, które są portalami w czasie. Najczęściej wyłażą z tych portali prymitywne formy życia, które zaczynają zabijać ludzi. Czasem portale prowadzą do przyszłości...
A jeśli ktoś lubi horrory, to z Jarciem polecamy kolejny brytyjski film - Eden Lake. Nieźle wkurwiający.
Dostałem też pismo z agencji pracy, iż oczekują na parę moich dodatkowych papirów, zatem kolekcjonuję papiry.
No i na koniec - zapisałem się na lekcje nauki jazdy samochodem. Już w piątek wyeżdżam na ulicę z instruktorem! Jarcio powiedział, że będzie za mną jechać i trąbić jak będę beznadziejnie jeździć - haha :)

21/03/2009

Body Pump 69

"I wnet Syn do nich zstąpił w postaci skrzącej się kuli --- zestrachali się uczniowie widząc elektorstatyczność tak wielką --- włosy im dęba stanęły, a korzenie płodności tryskać poczęły niekontrolowanie --- rzekł tedy Pan do nich głosem nieludzkim --- radujcie się, gdyż do was powróciłem --- jam jest wasze szczęście --- na mnie tryskać winniście --- uczniowie skierowali swoje organa na swego Pana i śród trzasków i plasków ukazał im się w cielesnej formie."

Do pełni szczęścia brakowało mi tylko porządków w domu, pozbycia się walizek po podróży, mycia podłogi w kuchni, tańców u Stephena i siłowni. Dziś poszedłem na mój ukochany body pump. Pani trenerka ogłosiła, że już niebawem będziemy ćwiczyć do nowych tracków, gdyż ukazała się 69 edycja body pump. Już się nie mogę doczekać jakimi ćwiczeniami będą nas zabijać. Serce mi waliło jak szalone juz po paru minutach od rozgrzewki, a po godzinie ćwiczeń pot zalewał mi oczy. Fan-tas-tycz-ne uczucie.
Jarcio w tym czasie poszedł z MIsiem na basen. Okazało się, że w całej siłowni nastąpiła awaria i nie bylo ciepłej wody ani ogrzewania. Michał miał na to wyjebane i szalał w brodziku. Potem poszliśmy jeszcze na kawę, Miś miał sok pomarańczowy i mufinkę. Po powrocie do domu słońce przygrzało nam troszkę i posprzątaliśmy w domu. Powrót do rzeczywistości nastąpił.

20/03/2009

Ssij mi pałę dziwko

"Wieczorem uczniowie zasiedli nad ogniskiem, by wysłuchac kolejnej przypowieści --- Pan jednak był spóźniony i ognisko już dogasało --- rzekł Pan do swych uczniów --- błogosławieni cierpliwi, albowiem ich będzie Królestwo Błękitne --- odwrócił się twarzą od ogniska i wnet rozbłysło ono cudownym ogniem"

Powoli się przyzwyczajam do bloggera :)
Generalnie nie jest źle. Wydaje się mieć trochę więcej opcji niż blogpeel i intuicyjność obsługi większa. No i są tu prawie wszyscy co winni być :)
Wróciliśmy z urlopu. Jak zwykle o tej porze roku - wybraliśmy się na narty do Austrii. W alpejskich wioskach porozumiewaja się wieśniacy w języku hitlerowskim, mijaliśmy nawet jakiś zamek, gdzie ta ciota wstrętna stacjonowała. Nie wiem co tam robił i z kim, ale znak to dla mnie, że niemiecki kraj nawiedziliśmy.
Wioska w której mieszkaliśmy piękna była, apartament mieliśmy też cudny. Szczególnie łazienka nam przypadła do gustu - duża wanna, a co ciekawsze - bardzo głęboka, dno schodziło poniżej poziomu podłogi, podłoga w łazience podgrzewana, tak iż szybko schła i po wyjściu z kąpieli ciepło w nogi było. Żeśmy się z Jarciem parę razy leniwcowo pluskali ponad godzinę. Woda w alpejskiej wiosce była fantastyczna - nie miałem żadnej pokrzywki, ogólnego swędzenia i skóra się nie wysuszała szybko. Widok z pokoju mieliśmy na pole, po którym sobie biegali ludzie w biegówkach, dalej kawałek wioski i potem tylko góry. Góry tym razem okazały się bardzo zasobne w śnieg. Tego białego gówna, które toleruję tylko na nartach, było mnóstwo. Co oznaką było, iż stoki będą zasypane naturalnym śniegiem i ogólne warunki narciarskie będą fantastyczne. No i tak też było. Jeździło się fantastycznie. Pogoda zmienną była i jednego dnia słońce dawało po buziach (tak, że jeszcze do dziś widać opaleniznę), a drugiego zaczynał padać deszcz, śnieg i wiało okropecznie.
Odziedziczyłem kurtkę i spodnie po Jarku, dzięki czemu zachowałem profesjonalizm narciarski. Jarcio zaś miał swój nowy, super wypasiony strój z Hameryki!! Jak dla mnie wyglądał w nim bardzo ponętnie i seksownie. Na tyle seksownie, że raz musieliśmy się odłączyć od znajomych, z którymi pojechaliśmy na narty, i tylko we dwóch wjeżdżaliśmy bardzo wysoko na górę sami w pustym wagoniku...
Nóg nie połamaliśmy, kijków też nie. Ja tylko wygiąłem jeden kijek, gdyż postanowiłem nabrać prędkości w czasie zjeżdżania, ktoś mi zajechał drogę, próbowałem skręcić, ale nie byłem przyzywczajony do manawrów w prędkościach ponaddźwiękowych i wywaliłem się, a potem się potoczyłem paręnaście metrów do przodu jak ludzka kula śnieżna. Skończyło się na lekkim obiciu i wygiętym kijku.
Wieczorami graliśmy namiętnie w tysiąca i piliśmy piwo albo wódkę.
Niestety w ostatnie dni naszego pobytu moje zatoki szczękowe postanowiły się zbuntować, jakieś pojebane bakterie dokonały inwazji, ropny katar wylewał się tonami z moich zatok, ból szczęki doprowadzał do kurwicy, a wizja śmierci posocznicowej, tudzież z zapalenia zatoki żylnej napawała mnie bezsennością. I tak spać nie mogłem, bo zatkany nos zmuszał mnie do oddychania ustami, a wtedy szybko się wysuszałem w gardle i od razu budziłem ze snu, średnio budziłem się co godzinę, półttorej. Okazało się, że kolega farmaceuta co był z nami miał ze sobą podręczną aptekę. Włączyłem leczenie antybiotykiem, ale niestety chwilę po jego spożyciu brzuch mnie napierdalał. Dopiero w PL udało się zmienić antybiotyk na inny i kondycja zaczęła się poprawiać. W chwili pisania tego nic mnie nie boli (poza powiekami). Niestety częste zmiany klimatów wpłynęły niezbyt dobrze na Jarcia, gdyż zaraz po powrocie do domu zaczął kasłać, głowa zaczęła boleć i się czuł generalnie źle. Mam nadzieję, że szybko mu to przejdzie, gdyż lekcje tenisa nas czekają!
Powoli wracam do rzeczywistości.