16/09/2009

No to sie porobilo. Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Sama hawajska impreza byla udana i nic sie starsznego i okropnego nie wydarzylo. Dzien pozniej zas pewne osoby zrobily pewne rzeczy, ktore w rezultacie doprowadzily do tego, iz od pazdziernika Jarcio, Gosia i ja zostajemy sami w domu. Nasz obecny wspolmieszkacz sie przeprowadza wraz z zona i dzieckiem na swoje. Z racji publicznosci bloga nie moge zdradzic wiecej szczegolow. Gosia pojechala sobie z Ilonka do Wloch, relaksowac sie i podziwiac widoki oraz przystojnych italiancow. My zas zostalismy z naszym wspolokatorem i jego rodzina, ktora postanowila zostac nie na 1.5 tyg. ale do konca miesiaca. I tak jak kocham dzieci, tak dzieciatko ichnie jakies z lekka placzliwe strasznie. Nawet raz na jedna noc ucieklismy do Pegi Murzynskiej nianczyc jej dwojke dzieci, gdy ona byla na noc w pracy. Michalek i Emi rosna jak na drozdzach, Emi zaczela raczkowac i teraz trzeba uwazac pod nogi. Michal wlasnie zaczal chodzic znowuz do przedszkola, zatem jezyk angielski sie pojawia coraz czesciej w jego zdaniach. A Emi jest malym odkurzaczem i wciaga kazdy rodzaj jedzenia. Kochane szkraby...
Elton John chcial sobie adoptowac dziecko z Ukrainy. Jak dla mnie pan Elton troche sie przeliczyl, gdyz powinien sobie zdawac sprawe, ze wiekszosc krajow na swiecie nie jest az tak przychylnie nastawiona na zagadanienia osob homoseksualnych jak UK. Poza tym pan Elton ma juz 62 lata! Halo!? To czas na bycie dziadkiem a nie ojcem. Przykro mi bardzo, ale adoptowac to on sobie moze dwudziestoparolatka a nie dziecko. Przykra sprawa z tym dzieckiem, swoja droga. Okazauje sie ze maly Lew jest nosicielem wirusa HIV. Zesz to pierdolone wirusisko nie czepia sie tylko doroslych. W Afryce setki, tysiace dzieciakow umiera na AIDS z powodu tego wirusa i jak do tej pory nic sie z tym nie da zrobic, bo wszystko sie rozchodzi o kase.

A nasza kasa rozchodzi sie jak swieze buleczki. Zdecydowalismy sie z Jarciem na zakup kawiarki, takiej co mleczko utrzepie, expresso zaparzy i w ogole bedzie super hiper fantastyczna. Problem taki, iz kawiarka jest dosyc droga. Postanowilismy zdobyc kolejna karte kredytowa z planem 0% intrest rate przez 3 miesiace od otwarcia konta. Juz robilismy taki myk z zakupem kurtki i spodni Descente dla Jarcia na narty. Sprawdzilem zatem dostepne oferty w necie i wyslalem formularz online. No i dupa. Okazalo sie, ze odrzucono nasz wniosek kredytowy. Zaczelismy analize co sie moglo wydarzyc? W koncu zapisalem sie do jednego z uslugodawcow, ktorzy robia kontrole kredytowe dla bankow i innych firm, zeby zobaczyc raport co z naszym 'credit score' jest nie tak. Szydlo wyszlo z worka mosznowego bardzo szybko. Okazalo sie, ze mamy za duzy dostepny limit kredytowy! Rozwiazanie jest jedo pozbyc sie kont i kart, ktorych sie nie uzywa. Co tez zrobilismy, ale kolejny wniosek kredytowy dopiero za pare miesiecy, gdyz srednio pol roku zajmuje naprawa 'credit score'. Z zakupu kawiarki nie zrezygowalismy i kupilismy ja na nasza zwykla karte. Pan wloch - Marco - dorzucil nam do kawiarki 2 kg ziaren kawy, jakies specjalne tabletki do czyszczenia i 4 filizanki ze spodkami do delektowania sie wloska kawa. Dostawa za pare dni! Juz sie nie mozemy doczekac.
Komputer naprawiony. Probowalem ratowac stary dysk, ale po zainstalowaniu Windy po roza kolejny sie wszystko wysypalo i sie poddalem. Nowy dysk zamontowany, winda smiga jak szalona i milion aktualizacji zainstalowany.
Juz za parenascie dni mam egzamin na prawo jazdy. Mam nadzieje, ze bedzie to moje pierwsze i ostatnie podejscie. Jak bedzie, to sie oczywoscie okaze w praniu, a wlasciwie w jezdzeniu.

6 comments:

Szeherezada Stiepanowna said...

O, to potrzymam kciuki za pana kierowcę ;-)
Hospitalnych wieści niet? :>

dusiciel said...

No właśnie, co z hospitalnymi njusami?
A z prawem jazdy Dochtór będzie jeszcze bardziej łakomym kąskiem dla hospitala.

Szeherezada Stiepanowna said...

Hehee ale nam chłopy wypiękniały! Mówię Wam!
:-)

Szeherezada Stiepanowna said...

E! Ty! Pork sosydż!

dusiciel said...

Szehi, Dochtór chyba na nowym blogu pisze i adresa nie daje specjalnie, bo chce się nas pozbyć... ;)

Luki77 said...

Oh My God!
Omal nie spadłem z krzesła kiedy ujrzałem Twą postać na profilowym zdjęciu ze Szmaciątkiem Jesus :D

Dawno do Cię nie zaglądałem, ale odkurzając stare włókna (ang: linka) sieci łebowej, zostałem poinstruowany, gdzie znajduje się Twoja nowa siedziba blogowa. Toteż ćwicz raciczki bo oczekuję, że postukasz troche w klawikord niosąc świeże njusy (njusy z definicji są świeże, ale ładniej tak brzmiało).

A-MEN