10/04/2009

Kto nie obrzeza sie na znak przymierza z Panem --- bedzie miec wieksze ryzyko zarazenia HIV --- rzekl prorok ujrzawszy czlonki mezczyzn, z ktorymi kapal sie w strumieniu --- mezczyzni zbledli, gdyz korzen plodnosci proroka na ich oczach utracil napletek --- Blogoslawieni bez napletka, albowiem mastka nie bedzie im zalegac i smierdziec --- to jest mile Panu

Nauka jazdy pelna para! Ostatnia lekcja byla w 90% poswiecona jezdzeniu tu i tam. Ronda, mini ronda, skrzyzowania, hazardy na ulicy, dzieci na rowerze, kobiety z dziecmi, swiatla, autobusy... jest tego w pizdu. Trzeba robic dziesiec roznych czynnosci w tym samym czasie - patrzec w Enraha, obserwowac co przed toba, co po bokach, czy w samochodzie z przodu nie jedzie trumienka, czy ktos nie zapomni wlaczyc migaczy, do tego zmiana biegow, pedaly A(ccelarator)B(reak)C(lutch), hamulec reczny... Na poczatku myslalem, ze hamulec reczny sluzy jedynie do ruszania pod gore, ewentualnie parkowaniu. A tutaj jesli sie tylko zatrzymasz - tryk tryk tryk... hamulec do gory, sprzeglo, pierwszy bieg, lekko gaz, sprzeglo do gory, az samochod zacznie probowac jechac... potem tylko lekko hamulec w dol, sprzeglo do gory, gaz do dechy i czekam na wycie silnika. Fantastyczne. Pan instruktor gadatliwy, wiec napierdala caly czas rozne historyjki o jezdzeniu samochodem. Pod koniec robimy podsumowanie co bylo OK, co nalezy poprawic, wszystko zanotowane w specjalnej ksiazeczce.
Egzamin teoretyczny 7mego maja. Juz dostalem zaproszenie na test z DVD instruktazowym jak egzamin bedzie wygladac, co wciskac, ile pytan, ile do zaliczenia, ile filmikow do obejrzenia i co trzeba ze soba zabrac itd. Dostalem juz od znajomych testy i filmiki, wiec w wolnych chwilach siedze i sobie rozwiazuje, czytam i powoli sie zabieram do ogladania filmikow z zagrozeniami na drodze.
Swieta zmartwychwstania Jezusa sie zblizaja. Ale jakos specjalnie mnie to nie kreci, bo i niby czemu mialyby? I tak pracuje, a w Wielka Noc sie wybieramy na wioske do Ilonki. Wieczorem sobie cos zjemy, wypijemy, moze jak bedzie ladna pogoda, to sobie pogramy w badmingtona, potem jakis film i spanie na dmuchanym materacu. A rano sniadanko i do pracy. Niestety teraz ciagniemy jakies 10 dni pracy z rzedu bez przerwy. Nie wszystkie zmiany nam sie tak ulozyly, ze mamy te same, wiec widujemy sie z Jarciem srednio co parenascie godzin. Ale juz za dwa tygodnie mamy znow dlugi weekend, tzn cztery dni wolne pod rzad - sob, niedz, pon i wtorek. Planowalismy gdzies wyskoczyc, ale jakos nie udalo sie nam znalezc ciekawych ofert, wiec pewnie pojedziemy znow na wioske.
No i znow naszla nas faza na poszukiwanie mieszkania. Panstwo Robaki sa na tyle drazniacy, ze sama ich obecnosc w odlegloscie mniejszej niz 5 metrow sprawia, ze mamy wkurwa. Zwlaszcza pani Bugsowa. Wstretna malpa, ktora siedzi calymi dniami w domu. Nic nie robi, wpierdala jak swinia i tyje. Im grubsza, tym bardziej ja slychac jak zbiega po schodach. Tupie tymi swoimi malymi, tlustymi nozkami, ze sie po calym domu niesie. Nie spi do drugiej w nocy i lazi po tym swoim pierdolonym pokoiku, nie wiem co o ona robi o drugiej w nocy, ze musi chodzic. Czasem o pierwszej w nocy, otwiera drzwi i zlazi na dol do kuchni. Oczywiscie slychac jej kazde tapniecie. Potem spi do popoludnia. Ostatniej niedzieli Bugsy zwlekly sie do kuchni okolo 14stej, na co pani Bugsowa 'O matko! To juz jest czternasta?' nie - kurwa siodma rano leniwa suko. Smiech pani Bugsowej brzmi jak pacjentki z schizofrenia hebefreniczna, albo opetanej kobiety. Oczywiscie pani Bugsowa nie posiada zmyslu socjalnego, wiec rzy jak glupia np o 11 w nocy, bo oglada wlasnie cos zabawnego na komputerze, czy cokolwiek tam u siebie robi. Ostatnio nauczyla sie prac, wiec pralka chodzi na okraglo od poniedzialku do niedzieli. W chuj, ze niektorzy tez chcieliby cos wyprac. A slynne okupacje kuchni znow sie nasilily. Ostatnio bylo podgrzewanie pizzy i robienie zapiekanek - jakies 2 - 3 godziny. No jak pierdole... gdyby ta pizda jeszcze ciasto robila z maki, drozdzy itd to rozumiem, ale kupna pizze podgrzewac przz taki czas? Ech... dzis juz nie mam sily, ale bedzie notka o Bugsach, bedzie tez notka o poszukiwaniu mieszkania - pieknego, z wieloma lazienkami i ogrodem i w ogole ;)
Z pozytywnych - Jarcio pcha. Zdjecia zdrobione, wizyta u pielegniarki na badania krwi potrzebne do pracy w hospitalu zamowiona, papiry przygotowane.

4 comments:

Daisy said...

A podrzuciłby Dochtor tej Bugsowej jaką trutkę, żeby ją sparaliżowało, to nie będzie napierdalać po schodach. Nie mam litości dla grubych bab, co to żreją i tyją. Pisałam o tym. Nie strzymałabym takiego sąsiedztwa.

Dziwię się co oni za fiksację z tym ręcznym mają. Potrzebne to przy każdym zatrzymywaniu się jak psu buty. Angole to dziwne ludzie. Ale to ten chów wsobny im musiał zaszkodzić.Przynajmniej mam taką teorię.

Sak maj sosydż said...

Daisy ==> Gdybym mial napisac jakie ja mam fanatazje z paralizacja i dekapitacja Bugsowej, to by mi miejsca na serverach Bloggera zabraklo :)

Daisy said...

Dochtor, dla spokojności ducha, niech szuka mieszkania. Bo jeszcze kiedyś te fantazje w czyn wprowadzi i dopiero będzie smród.
Z tej Bugsowej of kors.

Ostatnio, jak z ciekawości wlazłam w internetowe agencje wynajmu, to jest w czym wybierać. No i taniej niż w pierdolonym Grejfsendowie, które jest zahinduszczone i zacyganione do porzygania. Już się doczekać przeprowadzki nie mogę.

Szeherezada Stiepanowna said...

Oooooo ostatnie zdanie! :-)
Ja tu siedze i mrużąc oczy takich własnie informacji pożądam:-)

A Bugsowa kradnie? Wpierdoli kawałek ciasta, który ostawion na blacie kuchennym będzie? Na przeczyszczenie doktór zada! (o ile nie macie jednego kibla...)
Nijak, nijak, nijak nie mogę sobie wyobrazic mieszkania z kimś.
Cmoki ogromne, w te pisanki mazakowe...