13/04/2009

Kyrie Walkirie

'I zapadla ciemnosc wielka --- a potem swiatlo w oddali pulsowac zaczelo --- tak oto Pan nas mial w dupie --- i zwieraczem poruszal'

Wczoraj kolezanka z pracy otrzymala 'prasowke' od swojej mamy z Polski. Jakos nigdy nie bylem zafascynowany czytaniem pism lewackich, ale tym razem z braku laku i dla zabicia czasu postanowilem poczytac. Zalezalo mi strasznie by szybko wyjsc, gdyz wieczorem byla wczesniej wspomniana impreza na wiosce u Ilonki!
Prasowka skladala sie z jakichs urabnowek, faktow i mitow i inszych roznosci. Przeczytalem pare artykulow i usmialem sie po pachy. Szczegolnie przypadl mi do gustu artykul, w ktorym czytelnik jakiegos pisma zasugerowal, by Jana Kremowke (tak tam tez nazywaja zmarlego jakis czas temu katolickiego papieza polskiego pochodzenia) po zakonczonym procesie beatyfikacji occzic patronem pedofilii, gdyz przez wiekszosc swojego pontyfikatu z namaszczeniem staral sie ukryc afery pedofilskie w KrK, a gdy na zlocie mlodziezy w Toronto zaproponowano mu spotkanie z dziecmi, ofiarami koscielnych pedofilow zdecydowanie odmowil spotkania. Wielki czlowiek, pelen pasji i poswiecenia w sprawie biednych pedofili ksiezy katolickich. Czesc mu i chwala. I niech nikt nie raczy zlego slowa na jego temat powiedziec, to wysle do tlumnego kosciola w niedziele i zapodam tlumowi, ze Zyd i homoseksualista.
Wieczorem pojechalismy na kolacje do Ilonki. Zapakowalismy nasze pierzyny, jedzenie, wodke i napoje. Wczoraj pierwszy raz postanowilismy wytestowac jak sie bedzie spalo w satynowej poscieli. Kupilismy sobie srebrna, satynowa posciel jakis czas temu na ebayu, ale nie mielismy okazji jej zalozyc. Wieczor z jajkami a la Ciocia Kamila, drinkami o kolorze rozwolnionej kupy i piersiatkami z kurczaka podanymi grubo po 22:00 zaliczamy do udanych. Niestety pogoda nie byla sprzyjajaca na gre w badmingtona, a 2012 coraz blizej... Posciel - fantastyczna, spalo mi sie jakbym byl nagi. Tzn bylem nagi, ale kompletnie sie nie czulo poscieli, jakby sie unosilo w powietrzu.
Dzis rano sie obudzilismy na sniadanko z tradycyjnymi cross bunsami (takie slodkie buleczki z bialym krzyzykiem, z bakaliami w srodku), ale tym razem nie z custardem (cos a la budyn/kaszka manna) tylko z marmolada i maselkiem. Do tego zjedlismy jajeczka gotowane na twardo, ktorych nie przerobilismy na pisanki, gdyz mielismy powazne watpliwosci czy takie jajka beda jadalne po pomalowaniu ich pisakami z acetonam, czy jakims tam innym chemikalium. Zwykle jajka gotowane na twardo, ale za to w pieknej atmosferze nowoczesnej, norfolckiej wioski.
Praca minela szybko, Jarcio przyjechal po mnie, a do domu ja prowadzilem nasze autko. eLki zawieszone, oczy jak u kameleona rozbiegane do okola glowy (enraha, przed soba), zmiany biegow do gory, ronda, swiatla... jednym slowem szalenstwo. Jarcio zwrocil mi uwage, ze musze sie nauczyc redukowac biegi... yyy... jutro porozmamwiam o tym z moim instruktorem. Potem jeszcze dwie rundki na okolo naszego osiedla i do domu. Obejrzelismy jakas romantyczna komedie i osmy odcienek Amazing Race seria 14. Dzis znow spanie w swoim lozeczku z satynowa posciela. Hmmmm....

3 comments:

deus said...

cóż, widzę, ze się poddałeś, ja latoś 84 jaja ozdobić musiałem i wyszedłem z tego twardą i obronną ręką...

Sak maj sosydż said...

==> deus: gdybym mial cztery dni wolne, to pewnie bym zdazyl zabic baranka, zrobic pare mazurkow, dwie paschy, ukrzyzowac pare figurek Jezuska i pomalowac cztery jajka, a tak zostalismy przy tradycyjnych crossbunsach :)
Podziwiam wole i determinacje, ale 84ech to by mi sie nie chcialo :)

MO said...

Ty mi nawet nie przypominaj tego spedu w Toronto...Fuj...Z fetorem mi sie tylko kojarzy...sluzby sprzatajace strajkowaly... Male Wlochy wtedy tu byly...o wywozke smieci mi chodzi nie o koncert Papy.