24/09/2012

mash potato

Nie wiem dlaczego ale jakoś mi się tak sentymentalnie zrobiło. Może to wina pogody? Od dwóch dni zimno i pada, aż ogrzewanie musieliśmy włączyć. Może wina tego, że Muti znów się szykuje na operację/radioterapię, bo jej Shwannoma odrosła w głowie. Cholera wie, pewnie wszystko po trochu włącznie z powrotem do pracy po urlopie. Myślę o tym co było, co jest i co będzie. Wspominki zaczęły mi się już w Polsce, gdy nocowaliśmy u rodzinki na Stogach. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, iż nie jest to już ta sama dzielnica jaką kojarzę z dzieciństwa, czy ta jaka mi się czasem śni. Dużo się zmieniło, wielu miejsc już nie ma. Ludzi też pewnych nie ma. Poczułem się trochę staro. No cóż czas nieubłagalnie leci do przodu. Jednak teraz czuję się prawdziwie spełniony i szczęśliwy. Praca jest jaka jest i wcale na nią bardzo nie narzekam. Mam wspaniałego faceta, z którym się bardzo kochamy. Oczywiście czasem się posprzeczamy o jakieś bzdury, ale to zupełnie normalne i zdrowe. Kocham mojego Jarka bardzo mocno. W sumie jesteśmy już prawie osiem lat ze sobą. Kupa czasu, znam związki które sie wypalały po paru latach, a my wciąż mamy w sobie iskry szaleństwa, namiętność która nie zmieniła się przez tyle lat i najważniejsze szczerość i oddanie. Wszystko nam się powoli statkuje i układa. Za rok pewnie się hajtniemy, może bedzie czas na drugie obywatelstwo? Wciąż liczymy na wygraną w lotka.

23/09/2012

3 out of 10

Urlop zaczął sie bardzo miło od dnia spędzonego w łóżku. Tzn polozylismy nasz zapasowy materac przed telewizorem i popijalismy whiskey. Następnego dnia szał pakowania i Taxi na dworzec kolejowy i jazda do Londynu. Jechaliśmy pierwsza klasa ;) w sumie nigdy wcześniej nie jechałem pierwszą klasą i było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie- darmowe wifi i napoje i przekąski. Gdy dotarliśmy do Londynu pogoda zrobiła się fantastyczna - ciepło, slonecznie i uczucie jak w Madrycie a nie stolicy Anglii. Parę dni spędzonych w Londynie uznaliśmy za bardzo dobry wypoczynek, dużo spacerowania, jedzeniem świeżych owoców z ulicznych straganow (w tym 10kg arbuz zajebiscie słodki i soczysty), opalanie sie w parku na trawce i gra w kości. Minus wielkiego miasta jest taki, ze w nocy jest ciągły ruch- o 2 w nocy śmieci wywożone, co chwila ktoś gada ktoś krzyczy, raz nawet jakieś wystrzały ... Szaleństwo! Po Londynie polecieliśmy do Miasta. Kocham latać Ryanair (not!) samolot był 10 minut przed czasem, ale kolejnych 20 minut zajelo, zeby podstawic schody:/?zatem efektywnie w pizdę informacja , ze wylądował przed czasem i do dupy te fanfary! Trochę odpoczynku w Gdańsku u rodzinki. Zdzwoniłem się z dr P na krótkie ploty, ale nie było czasu żeby sie spotkać, bo musieliśmy sie zbierać do Gorzowa na wesele Asi i Marka. Wesele było całkiem udane. Bawilismy sie głownie ze znajomymi i trójka sympatycznych Anglików. Brałem udział w weselej zabawie i wygraliśmy butelkę wódki haha :) Gdy się logowaliśmy w hotelu miła pani recepcjonistka bardzo zmieszana powiedziała, ze oni maja tylko jeden pokój wolny i ten pokój ma tylko jedno łóżko :) odpowiedzielismy ze dokładnie tak sobie zyczylismy i nie było wiecej pytań. Niestety wakacje sie skończyły i czas było wracać do domu. Kolejne już w lutym - czas na narty!!

03/09/2012

bleach me

Kolejna jesień, którą przyjdzie spędzić przed telewizorem oglądając nasz ukochany X factor. Pod koniec maja byliśmy w Londynie na nagraniu jednego odcinka. W końcu na żywo zobaczyliśmy telewizyjnych celebrytów i celebrytki - Loui, Gary, Tulisa i Rita Ora plus urodziwy Dermont :) nagranie trwało parę godzin, było upalnie na dworze a w środku miła klima. W zeszły weekend był krótki fragment z dnia kiedy byliśmy w Londynie i udało mi sie w tłumie odnaleźć swoją reke robiącą zdjęcia haha W czasie urlopu w Polsce Playstation bedzie zaprogramowane zeby wszystko nagrać i wszystko sobie ładnie obejrzymy po powrocie. Ostatnio miałem niemiłe dretwienie w lewym udzie. Zaaplikowałem sporo magnezu i jakby się poprawiło. Wczoraj spałem czwartą noc z rzędu w pracy i coś źle leżałem, gdyż po obudzeniu przestał mi działać nadgarstek i bolało trochę. Żeby sobie ulżyć wybrałem się na spinning na siłowni. Po 45 minutach napierdalania na rowerku wypociłem z pól tony wody i mam koszmarne zakwasy grzbietu i karku. Czyli dziś w pracy jestem inwalidą. Nie ma to jak sobie zrobić dobrze... Jeszcze dwa dni i urlop! No i Magda kreatorką smaku wraca od czwartku do ramówki polskiej telewizji! Trzeba będzie zassać z netu i słuchać ważnych porad kulinarnych!