Sport - Tydzien minal calkiem szybko. Mialem duzo wolnego, ale za to w niedziele siedzialem w pracy od 2:30 pm do 7:45am nastepnego dnia. Czyli dzisiaj. Szybko sprawdzilem co sie dzialo na farmach i w restauracjach. Wszystko to takie czasochlonne - akceptacja prezentow, dokarmiania staffu itp itd, ze sie nie obejrzalem a juz byla 9:30 i trzeba sie bylo zbierac na kolejna lekcje tenisa z Karen. Tym razem intensyfikacja doznan z bekhendem i forhendem, serwowanie i jak zwykle male 'rally'. Jarciowi idzie fantastycznie, mi znacznie gorzej, ale ... powoli czuje, ze jakos potrafie nadac kierunek, gdzie ta pilka ma leciec, ze juz nie wspomne o samym jej odbiciu. Serwy mi czasem wychodza. Nie moge sie doczekac kolejnego zaproszenia dla znajomych w naszej silowni, zeby sobie zagrac z Markiem. Ostatnio przegralem okrutnie, ale tym razem mam nadzieje, ze przegram z chociaz odrobine lepszym wynikiem.
Ech te sporty... nie dosc ze kontuzjogenne, ze sie czlowiek zmeczy, to jeszcze do tego trzeba jakies punkty sobie sprawiac i je liczyc. Jakos malo kompetytywny jestem, ale coz tam, z czasem sie zrobie.
Royal Mail/ebay - instytucja co chwile strajkujaca, zawodna i w dodatku nie najtansza. Ostatnio wyslalem rodzicom dwie nitownice jako zwykla paczke airmail i doszla po paru dniach. Super. Rozwalil sie nam maly guziczek przy odkurzaczu, ale na szczescie Dysony sa na 5cioletniej gwarancji, wiec przysla nam nowiutka czesc za friko. Przyslali w piatek. Akurat nikogo w domu nie bylo, wiec zostawili czerwona karteczke, zeby umowic sie na odbior na poczcie glownej, albo zeby jeszcze raz przyszli, albo zeby odebrac na poczcie lokalnej (zazwyczaj oplata 50p, ktora z okazji swiat zniesli). Ustawilem opcje odbioru w poniedzialek na poczcie lokalnej. I dupa. Nie ma. Poczta jest wolna, bo sa swieta i sa opoznienia. Cale szczescie, ze nie musze za to placic, bo by tylko czlowieka wkurw ogarnal.
Za to dzis przyszly moje nowe majty kapielowki. Jarcio jak sie dowiedzial jakie majty wygralem na ebayu o malo nie spadl z krzesla. Majty Adidasa (no bo ja innych nie uzywam), chloroodporne (zeby sie nie rozpuscily gumeczki od chloru albo nie starcily koloru) i wlasnie kolor ... czerwony. W dodatku nie boxerki tylko krotkie biodrowki. Wygladaja na moim foczo-morsowym ciele fantastycznie. Kolejny powod by zapierdalac na silownie 5 razy w tygodniu. W zeszlym tygodniu udalo mi sie zrealizowac plan intesywnych cwiczen kardio, w tym jedne zajecia ze spiningu (siadasz na rowerek i zapierdalasz w rytm muzyki, a instruktor/ka mowi jakie cwiczenia robic). Po 45 minutach stopy napierdalaja jak szalone, pot zalewa oczy i czlowiek ledwo zyje. Ale warto :) Pluca sie dotleniaja, mozg lepiej ukrwiony, testosteron sie wydziela i zwiekszona sie ma potencje (w moim wypadku chyba nie ma zastosowania, bo wiecej sie nie da), pompa miesniowa w nozkach lepiej przepycha krew, tluszcz sie spala jak w kotlowni i generalnie czlowiek jest zrowszy, mlodszy i piekeniejszy. Z serii ebayowe zakupy udalo nam sie tez wygrac konsole Wii z kontrolerem i gra sportowa (czy aby na pewno jestesmy pedalami, ze tak tym sportem sie paramy ostatnio??) za nieduze pieniadze. Gra bedzie jako prezent dla Michalka i Emi z okazji Swiat Narodzin Pana Ichniego Jezusa Chrystusa.
X faktor - w sobote i niedziele odbyl sie final X factora. Wygral mlody chlopaczek z polnocnym akcentem i glosem drag queen, ktory w finale spiewal z Georgem Michaelem. Od dzis jego plyta do nabycia w sklepach - nie nabede. Juz wole se kupic Lady Gaga.
Swieta - prezenty. Jak ja nie lubie kupowac prezentow. Trzeba wymyslac co komu kupic. Bleee. Dobrze, ze z Jarciem nie mamy takiego problemu. Wyszlismy z zalozenia, ze po chuj sobie kupowac nawzajem prezenty jak budzet mamy wspolny. Miast tego poswiecilismy pieniazki na cos co spozytkujemy razem, a mianowicie wspomniane wczesniej lekcje tenisa. Niestety czesc naszych znajomych wpadla na pomysl dania nam prezentow. Ech.. teraz trzeba cos w zamian wymyslec. Ilonka z Craigiem dostana jakas fajna herbate. Asia z Markiem dostana zestaw do kapieli (kuleczki z olejkiem, kostki musujace i konfetii rozpuszczalne). No i dzieci beda mialy Wii.
Sis - moja Siostra w koncu ma internet i laptopa! Szalenstwo na kolkach!!
Nauka jazdy - Jarcio prawie sila mnie zmusil by znow jezdzic samochodem, bo od czasu nie zdania egzaminu jakos mnie cos powstrzymywalo. Bylo calkiem fajnie! Musze znow zaczac jezdzic i nabierac doswiadczenia. Wszak egzamin juz za pare miesiecy!
14/12/2009
08/12/2009
X factor live
Jarcio w Koledzu, Gosia gotuje wieczorny posilek, Michal z mama ogladaja Dr Housa, a Ilonka z Craigiem poszli tancowac. Zatem ja zabralem sie za przepychanie umywalki w lazience, bo od jakiegos czasu woda strasznie wolno splywa. Bardzo nieprzyjemne jak sie sika do umywalki, bo sie szybko wypelnia i dluuugo czeka az sie mozna umyc.
Rozkrecilem kolanko, pogrzebalem tu i owdzie, wywalilem paredziesiat gramow jakies szarociemnej mazi o niespecyficznym zapachu. I dalej nic. Wlalem zatem jakiegos domestosa co kamien ma usuwac okropnie szybko, z jakies pol butelki i czekam. Rekacja musi zajsc. Musi sie weglan wapnia do jakiejs rozpuszczalnej soli przerobic. Czekam zatem i nuce sobie piosenke Lady Gaga - Bad Romance. A wczoraj sobie odswiezylem pamiec fantastycznym zespolem Super Girl and Romantic Boys. Gosia myslala, ze oszalalem i slucham disco polo, a ty tylko stare elektro z lat '90 zeszlego wieku.
Dokonuje tez kolejnych doswiadczen kulinarnych. Dzis zrobilem mini wersje cinamon swirls.
Jutro do pracy. W chuja mi sie nie chce. Ale za to udalo mi sie zalatwic trzeci dzien wolny w tym tygodniu - we czwartek. Za to oczywiscie musze robic podwojna zmiane w niedziele. Ale co tam. Wolny dzien piechota nie chodzi, szczegolnie czwartek, gdzie w naszym miescie sklepy sa dluzej otwarte.
Dzis zebralem dupsko z rana (10am) i poszedlem na silownie. Troche cardio, troche cwiczen i czulem sie fantastycznie zjebany po tym wysilku. A do tego po poludniu (4pm) z Jarciem gralismy w tenisa. Cwiczylismy to czego sie nauczylismy na ostatniej lekcji z Karen i rozegralismy szybki meczyk, ktory oczywiscie przegralem. W czwartek kolejna lekcja.
Przyszedl do mnie list ze szpitala, ze 5 stycznia mam sie stawic na ostatnia dawke szczepien! Jupi!!
Rozkrecilem kolanko, pogrzebalem tu i owdzie, wywalilem paredziesiat gramow jakies szarociemnej mazi o niespecyficznym zapachu. I dalej nic. Wlalem zatem jakiegos domestosa co kamien ma usuwac okropnie szybko, z jakies pol butelki i czekam. Rekacja musi zajsc. Musi sie weglan wapnia do jakiejs rozpuszczalnej soli przerobic. Czekam zatem i nuce sobie piosenke Lady Gaga - Bad Romance. A wczoraj sobie odswiezylem pamiec fantastycznym zespolem Super Girl and Romantic Boys. Gosia myslala, ze oszalalem i slucham disco polo, a ty tylko stare elektro z lat '90 zeszlego wieku.
Dokonuje tez kolejnych doswiadczen kulinarnych. Dzis zrobilem mini wersje cinamon swirls.
Jutro do pracy. W chuja mi sie nie chce. Ale za to udalo mi sie zalatwic trzeci dzien wolny w tym tygodniu - we czwartek. Za to oczywiscie musze robic podwojna zmiane w niedziele. Ale co tam. Wolny dzien piechota nie chodzi, szczegolnie czwartek, gdzie w naszym miescie sklepy sa dluzej otwarte.
Dzis zebralem dupsko z rana (10am) i poszedlem na silownie. Troche cardio, troche cwiczen i czulem sie fantastycznie zjebany po tym wysilku. A do tego po poludniu (4pm) z Jarciem gralismy w tenisa. Cwiczylismy to czego sie nauczylismy na ostatniej lekcji z Karen i rozegralismy szybki meczyk, ktory oczywiscie przegralem. W czwartek kolejna lekcja.
Przyszedl do mnie list ze szpitala, ze 5 stycznia mam sie stawic na ostatnia dawke szczepien! Jupi!!
07/12/2009
Chuje muje dzikie weze
Znow zimno i pada. No ale do tego juz sie powoli przyzwyczailem. Za to nie moge sie przyzwyczaic do ludzi, ktorzy nie potrafia zostawiac pracy za drzwiami od wlasnego domu. Tak sie akurat zlozylo, ze wczoraj i dzis mam dzien wolny. Jutro tez, ale niestety spedzam go na on callu (dyzurze telefonicznym) w pracy. Znaczy sie siedze w domu i robie co tam mam zaplanowane, ale musze byc dostepny 'w razie jakby co'. Musze byc mily i pogodny i usmiechniety i sluzyc pomoca zatroskanym badz zblakanym pracownikom. Jednak za chuja nikt mi nie placi za rozwiazywanie problemow moich pracownikow w moim czasie wolnym. Moim swietym i niepokalanie poczetym czasie. Niestety jedna z moich kolezanek z pracy nie potrafi tego uszanowac i juz po raz 5ty probuje sie dodzwonic na moj telefon - i to w dodatku prywatny. Najpierw nie odebralem bo bylem na treningu (wiem dzien wolny, ale licza mi to jako czas ekstra, a poza tym nie praca w serwisie, tylko sluchanie co tam pan ma madrego do powiedzenia) i nie moglem odebrac telefonu. Potem siedzialem na kiblu, a zazwyczaj nie nosze ze soba telefonu do kibla czy jak ide sie kapac, i kolezanka mi sie nagrala na sekretarke. Bylem przekonany, ze dzwoni, zeby sie umowic na kawe czy cos w tym stylu, bo ma caly tydzien urlopu, ktory spedza w domu. No ale to juz jej wybor. Okazalo sie, ze dzwoni do mnie, bo cos tam nasza szefowa namieszala i ona nie wie co zrobic jutro, bla bla bla bla bla... Normalnie wkurw mnie ogarnal niesamowity. Postanowilem zignorowac kompletnie i zadzwonie do niej jutro po poludniu ... z zaproszeniem na kawe. Sek w tym, ze pewnie nie bedzie miala innego tematu do rozmowy niz praca. A ja ostatnimi czasy praca wymiotuje.
W ramach relaksacji oddajemy sie ogladaniu kolejnej serii Amazing Race (wczoraj byl wielki final i nie mozemy sie doczekac, az sie ostatni odcinek pojawi na Graboidzie), pojawily sie tez dwie ciekawe produkcje BBC - Paradox (sci fi) oraz Miranda - cudowna komedia. Miranda jak dla mnie jest hitem sezonu. Niestety tylko szesc odcinkow w pierwszej serii, ale mam nadzieje, ze nie zabraknie jej pomyslow na kolejne dwie serie.
Moj kurs manadzerski mam nadzieje sie zakonczy w tym roku i juz od 2010 bede kwalifikowanym w UK managerem - hip hip hurra! Moze jakas przychodnia w Norfolku potrzebuje managera, ktoremu strona kliniczna nie jest obca? Propozycje pracy prosze przesylac przez Fejsbuka.
W ramach relaksacji oddajemy sie ogladaniu kolejnej serii Amazing Race (wczoraj byl wielki final i nie mozemy sie doczekac, az sie ostatni odcinek pojawi na Graboidzie), pojawily sie tez dwie ciekawe produkcje BBC - Paradox (sci fi) oraz Miranda - cudowna komedia. Miranda jak dla mnie jest hitem sezonu. Niestety tylko szesc odcinkow w pierwszej serii, ale mam nadzieje, ze nie zabraknie jej pomyslow na kolejne dwie serie.
Moj kurs manadzerski mam nadzieje sie zakonczy w tym roku i juz od 2010 bede kwalifikowanym w UK managerem - hip hip hurra! Moze jakas przychodnia w Norfolku potrzebuje managera, ktoremu strona kliniczna nie jest obca? Propozycje pracy prosze przesylac przez Fejsbuka.
06/12/2009
Wrong Turn 2
No i niestety wpadlem jak sliwka w kompot. Zalozylem konto na Fejsbuku i mam trzy farmy, dwie restauracje i akwarium. Zzeracze czasu, ktory moznaby poswiecic na pisanie bloga. Na szczescie restauracja na restaurant city zajmuje sie Jarek. Apgrejduje potrawy do 10 lewelu i modernizuje wnetrze restauracji. Ostatnio otworzylismy zewnetrzne patio, wiec sie masa klienteli zaczela wlewac przez ogrodek i wydajnosc nam spadla do 42/50. Ale spokojnie jakos damy rade.
To tyle z Fejsbuka, reszte mozna pocztrac na moim lifefeedzie.
Prawo jazdy - egzamin do powtorzenia niestety. Nie bylo zle, jakos bez zabicia ludzi i nie sprawiania wielkiego niebezpieczenstwa pojezdzilem te 40 minut - najpierw pod A47, potem troche po wiejskich drogach, gdzie 'national limit applies' tj 60mph, potem troche po obrzezach miasta, do przejechania pare rond i minirond, 3 point turn (czyli ze sie w trzech ruchach samochodem zawraca na ulicy) i na koncu parkowanie do tylu do zatoczki. A i na poczatku musialem wytlumaczyc jak sprawdzic czy opony sa OK i zademnostrowac jak uzywac klason. Generalnie zrobilem cala masa malych bledow (mozna do 15 max) glownie w sferze jezdzenia troche za wolno i jeden duzy blad, bo nie spojrzalem w lusterko przed hamowaniem. W chuj. Patrzylem w te lusterka jak szalony, az mnie potem szyja bolala po egzaminie, ale oczywiscie jeden raz jak nie spojrzalem to juz byl koniec. Stres jak nic. Ale nastepnym razem mam nadzieje bedzie lepiej!
Praca - nowa szefowa ustawicznie wkurwia. Nie dosc, ze ma o sobie mniemanie jak z kosmosu, to w dodatku jest chaotyczna, nie potrafi sie komunikowac i wydaje jej sie, ze moze sobie ze mnie zrobic chlopca od 'podaj, podnies, pozamiataj' O takiego wala! Na pierwszej superwizji od razu jej dalem do zrozumienia, ze taka opcja mi sie nie podoba, ze musimy poprawic komunikacje itp itd. No i musze powiedziec, ze jakos powoli sie ta wspolpraca powoli zaczyna ukladac. Wciaz mi sie nie podobaja sposoby zarzdzania ludzmi jakie szefowa prowadzi, ale juz doksztalcony jestem w zakresie manadzerowania ludzmi, w tym wlasnych szefow/fowych. Pracownicy jeszcze jakos uchodza w tloku, troche trzeba nad nimi popracowac i beda robic co do nich nalezy. Jak na razie nie ma specjalnie wielkich problemow. Zmienilo sie tez to, ze zarzadzam troche wieksza iloscia ludzi niz poprzednio (tak x3) i musem sie stalo delegowanie zadan i ich monitoring. Oczywiscie sa tez inni znajomi w zepole menadzerskim, ktorych fizycznie nie cierpie, ale tez sobie z tym dam rade. Wszak to tylko praca i nie ma sie czym podniecac.
Szpital - musialem sie skontaktowac z Occ. Health (Poradnia Zdrowia Pracy czy jakos tak)celem okreslenia mojego statusu immunologicznego. Znaczy sie czy jestem odporny na rozne zakazne chorobska i czy sam czegos nie mam. Po krotkim wywiadzie stwierdzono, iz musze dokonac ekstra szczepienia MMR (measles, mumps, rubella) odra, swinka i rozyczka. Z racji pracy dla NHS szczepionke mam za darmo i od reki, bez fatygowania sie do GP. Cudnie. Za 4 tyg. kolejna dawka i ... I've got a clearance!! I bede w koncu mogl pozytkowac wolny czas na zabawe w szalonego doktora wolontariusza!
W tzw miedzyczasie diagnozuje sobie znajomych z pracy. Ostatnio wyslalem nowego pracownika do lekarza, bo cos mi zaczelo u niego smierdziec von Willebrandem.
Inna pracowniczka mi opowiadala, iz zaczela jej rwa kulszowa dolegac. Poszla z tym do GP, na co pani doktor sie zapytala czy nie trzyma moczu, osluchala pluca i powiedziala, ze wszystko bedzie dobrze. Kolezanka sie pyta czy moze jakies leki p/bolowe powinna dostac, wiec pani GP polecila, zeby sobie w sklepie kupila Paracetamol. Na pytanie czy moze jakies badania, cwiczenia, rehabilitacje? Pani GP odrzekla: badania nic nie daja, cwiczenia owszem - prosze sobie poszukac w internecie. I usmiech na twarz. Za je bis cie.
Kawal o angielskich lekarzach:
Przychodzi baba w UK do lekarza, a lekarz: 'Dawno paniu u nas nie bylo' a baba na to: 'No... chorowalo sie troche...'
Dom - mamy nowego wspolokatora, gdyz po hawajskim party sie troche w domy naszym zakotlowalo, zagotowalo, zawrzalo i na koniec para poszla ze swistem. Tj nasz wspolokator postanowil sie wyprowadzic i musielismy dokooptowac kolejnego. Tym razem jest to Michal. Michal spokojnym czlowiekiem jest, lubi sluchac glosno muzyki (nie przeszkadza) i glosno uprawiac sodomiczny seks (nie przeszkadza tym bardziej). Jest fanem Madonny i slucha tez Editpiaf i innej muzyki, ktorej kompletnie nie znam. W ogole jest psychologiem z wyksztalcenia i ma dusze artysty (piekne nam zrobil stroje na halloween party).
Silownia - jako, ze odpoczywam od jezdzenia samochodem (za duzy stress jak na niezdany egzamin), to postanowilismy sie doksztalcic w graniu tenisa. Dlatego tez zapisalismy sie z Jarciem na prywatne lekcje z trenerka - Karen. Wyluzowana kobieta, jajcara, fajnie uczy i w miare efektywnie. Dzis bedziemy mieli czas z Jarciem na eksperymentowanie tego czego sie nauczylismy ostatnio. Powoli wracamy do formy i powoli sie przygotowujemy na trening przed zimowym urlopem na nartach.
Urlop zimowy - tym razem wieksza ekipa niz w zeszlym roku, bo wyjezdzamy w 6tke. Ja z Jarciem oczywiscie, Krzysiek z Jackiem z Gdyni oraz Asia z Markiem z Holtu. Apartament zaklepany, depozyt zaplacony. Bilety do Gdanska i do Salzburga kupione. Mozliwe, ze w tym roku Jarcio postanowi mi kupic kurtke Descente.
Dzieciatka Jezus - dzieciatka rosna jak szalone. Michal dwujezycznie gada, chodzi do przedszkola, plywa sam w basenie i jest malym rozrabiaka. Emi postanowila chodzi, je wszystko co sie da (ostatnio jadla bombki z choinki - tak... w UK choinki sie stawia od poczatku grudnia!!), gada, tanczy i spiewa po swojemu, powoli sie oswaja z basenem, gdyz wujki zabieraja dzieci na basen co jakis czas, gdyz na nasza silownie nieletni maja wjazd za darmo! Wczoraj wieczorem przyszedl do dzieci Mikolaj. Dzieci wystawily buty przed drzwi i czekaly az Mikolaj zapuka. Zapukal. Dzieci wpadly w szalenstwo. Michal sie o malo co nie rozplakal, bo sie bal, ze brodaty Mikolaj bedzie stac za drzwiami, a tu Nikolaja nie bylo, ale prezenty byly!
Mam nadzieje, ze bede miec chwile czasu na blogowanie, coby aktualizwac was co sie dzieje :)
To tyle z Fejsbuka, reszte mozna pocztrac na moim lifefeedzie.
Prawo jazdy - egzamin do powtorzenia niestety. Nie bylo zle, jakos bez zabicia ludzi i nie sprawiania wielkiego niebezpieczenstwa pojezdzilem te 40 minut - najpierw pod A47, potem troche po wiejskich drogach, gdzie 'national limit applies' tj 60mph, potem troche po obrzezach miasta, do przejechania pare rond i minirond, 3 point turn (czyli ze sie w trzech ruchach samochodem zawraca na ulicy) i na koncu parkowanie do tylu do zatoczki. A i na poczatku musialem wytlumaczyc jak sprawdzic czy opony sa OK i zademnostrowac jak uzywac klason. Generalnie zrobilem cala masa malych bledow (mozna do 15 max) glownie w sferze jezdzenia troche za wolno i jeden duzy blad, bo nie spojrzalem w lusterko przed hamowaniem. W chuj. Patrzylem w te lusterka jak szalony, az mnie potem szyja bolala po egzaminie, ale oczywiscie jeden raz jak nie spojrzalem to juz byl koniec. Stres jak nic. Ale nastepnym razem mam nadzieje bedzie lepiej!
Praca - nowa szefowa ustawicznie wkurwia. Nie dosc, ze ma o sobie mniemanie jak z kosmosu, to w dodatku jest chaotyczna, nie potrafi sie komunikowac i wydaje jej sie, ze moze sobie ze mnie zrobic chlopca od 'podaj, podnies, pozamiataj' O takiego wala! Na pierwszej superwizji od razu jej dalem do zrozumienia, ze taka opcja mi sie nie podoba, ze musimy poprawic komunikacje itp itd. No i musze powiedziec, ze jakos powoli sie ta wspolpraca powoli zaczyna ukladac. Wciaz mi sie nie podobaja sposoby zarzdzania ludzmi jakie szefowa prowadzi, ale juz doksztalcony jestem w zakresie manadzerowania ludzmi, w tym wlasnych szefow/fowych. Pracownicy jeszcze jakos uchodza w tloku, troche trzeba nad nimi popracowac i beda robic co do nich nalezy. Jak na razie nie ma specjalnie wielkich problemow. Zmienilo sie tez to, ze zarzadzam troche wieksza iloscia ludzi niz poprzednio (tak x3) i musem sie stalo delegowanie zadan i ich monitoring. Oczywiscie sa tez inni znajomi w zepole menadzerskim, ktorych fizycznie nie cierpie, ale tez sobie z tym dam rade. Wszak to tylko praca i nie ma sie czym podniecac.
Szpital - musialem sie skontaktowac z Occ. Health (Poradnia Zdrowia Pracy czy jakos tak)celem okreslenia mojego statusu immunologicznego. Znaczy sie czy jestem odporny na rozne zakazne chorobska i czy sam czegos nie mam. Po krotkim wywiadzie stwierdzono, iz musze dokonac ekstra szczepienia MMR (measles, mumps, rubella) odra, swinka i rozyczka. Z racji pracy dla NHS szczepionke mam za darmo i od reki, bez fatygowania sie do GP. Cudnie. Za 4 tyg. kolejna dawka i ... I've got a clearance!! I bede w koncu mogl pozytkowac wolny czas na zabawe w szalonego doktora wolontariusza!
W tzw miedzyczasie diagnozuje sobie znajomych z pracy. Ostatnio wyslalem nowego pracownika do lekarza, bo cos mi zaczelo u niego smierdziec von Willebrandem.
Inna pracowniczka mi opowiadala, iz zaczela jej rwa kulszowa dolegac. Poszla z tym do GP, na co pani doktor sie zapytala czy nie trzyma moczu, osluchala pluca i powiedziala, ze wszystko bedzie dobrze. Kolezanka sie pyta czy moze jakies leki p/bolowe powinna dostac, wiec pani GP polecila, zeby sobie w sklepie kupila Paracetamol. Na pytanie czy moze jakies badania, cwiczenia, rehabilitacje? Pani GP odrzekla: badania nic nie daja, cwiczenia owszem - prosze sobie poszukac w internecie. I usmiech na twarz. Za je bis cie.
Kawal o angielskich lekarzach:
Przychodzi baba w UK do lekarza, a lekarz: 'Dawno paniu u nas nie bylo' a baba na to: 'No... chorowalo sie troche...'
Dom - mamy nowego wspolokatora, gdyz po hawajskim party sie troche w domy naszym zakotlowalo, zagotowalo, zawrzalo i na koniec para poszla ze swistem. Tj nasz wspolokator postanowil sie wyprowadzic i musielismy dokooptowac kolejnego. Tym razem jest to Michal. Michal spokojnym czlowiekiem jest, lubi sluchac glosno muzyki (nie przeszkadza) i glosno uprawiac sodomiczny seks (nie przeszkadza tym bardziej). Jest fanem Madonny i slucha tez Editpiaf i innej muzyki, ktorej kompletnie nie znam. W ogole jest psychologiem z wyksztalcenia i ma dusze artysty (piekne nam zrobil stroje na halloween party).
Silownia - jako, ze odpoczywam od jezdzenia samochodem (za duzy stress jak na niezdany egzamin), to postanowilismy sie doksztalcic w graniu tenisa. Dlatego tez zapisalismy sie z Jarciem na prywatne lekcje z trenerka - Karen. Wyluzowana kobieta, jajcara, fajnie uczy i w miare efektywnie. Dzis bedziemy mieli czas z Jarciem na eksperymentowanie tego czego sie nauczylismy ostatnio. Powoli wracamy do formy i powoli sie przygotowujemy na trening przed zimowym urlopem na nartach.
Urlop zimowy - tym razem wieksza ekipa niz w zeszlym roku, bo wyjezdzamy w 6tke. Ja z Jarciem oczywiscie, Krzysiek z Jackiem z Gdyni oraz Asia z Markiem z Holtu. Apartament zaklepany, depozyt zaplacony. Bilety do Gdanska i do Salzburga kupione. Mozliwe, ze w tym roku Jarcio postanowi mi kupic kurtke Descente.
Dzieciatka Jezus - dzieciatka rosna jak szalone. Michal dwujezycznie gada, chodzi do przedszkola, plywa sam w basenie i jest malym rozrabiaka. Emi postanowila chodzi, je wszystko co sie da (ostatnio jadla bombki z choinki - tak... w UK choinki sie stawia od poczatku grudnia!!), gada, tanczy i spiewa po swojemu, powoli sie oswaja z basenem, gdyz wujki zabieraja dzieci na basen co jakis czas, gdyz na nasza silownie nieletni maja wjazd za darmo! Wczoraj wieczorem przyszedl do dzieci Mikolaj. Dzieci wystawily buty przed drzwi i czekaly az Mikolaj zapuka. Zapukal. Dzieci wpadly w szalenstwo. Michal sie o malo co nie rozplakal, bo sie bal, ze brodaty Mikolaj bedzie stac za drzwiami, a tu Nikolaja nie bylo, ale prezenty byly!
Mam nadzieje, ze bede miec chwile czasu na blogowanie, coby aktualizwac was co sie dzieje :)
Labels:
dom,
Emi,
Michał,
nauka jazdy,
silownia,
szpital,
urlop zimowy
Subscribe to:
Posts (Atom)