29/08/2012

eat dust

Marysia zainstalowana i chodzi jak marzenie! Kupiliśmy specjalne zapachy, nablyszczacze, sól i cos co robi żeby szklanki nie były mętne. Wszystko gra i buczy. W sobotę Jarcio miał urodziny, ale ja byłem na pierdolonym on callu i moja młoda, jeszcze mało doświadczona pracownica wydzwaniała do mnie co chwilę, myślałem, że ją ubiję. W końcu telefon się uspokoił, a niedziela już byla dniem kompletnej rozpusty i relaksu - zakupy w M&S (galaretka z owocami leśnymi), potem bułki z Greggsa i jeszcze odwiedziny w paru sklepach. Kupiliśmy tez nową torbę na siłownię - jest kurewsko duża, ale mieści sie w niej wszystko co jest nam potrzebne! W sobotę miałem też sen, iż Jacio gdzieś wyszedł i zniknął i go szukałem całymi dniami - pamiętam, że czułem słoność łez jakie wypłakiwałem i ból, kiedy z frustracji uderzyłem ręką w stół. Całe szczęście był obok mnie, gdy się obudzilem. Kochamy się strasznie :) czasem jak to każda para mamy małe niesnaski, ale uczymy się, powoli, co z tym robić. Wszystkiego dobrego Moje Kochanie! Xxx

No comments: