Zyjemy. Jak zwykle w tym okresie planujemy urlop zimowy i tym razem o dziwo - jedziemy na narty :) Gosia z dzieciakami jada z nami, Emmy zostaje u babci a Michal bedzie jechac z nami na narty. Michal ma juz kask, Gosia kupila sobie spodnie a my postaralismy sie o transport. Apartamencik juz wynajety, bilet na prom z Dover zakupiony. Teraz tylko planowac co gdzie i jak i za ile. No i jeszcze zostaje kwestia podreperowania kondycji fizycznej przed zjezdzaniem, zeby nie miec pierwszego dnia kompletnego zgonu po lekkim parogodzinnym wysilku. Ostatnio umowilismy sie na kolejna lekcje tenisa i zamowilismy pare z rzedu, zeby sie wybiegac i napocic troche. Karen - nasza trenerka - jest zajebista, dzieki niej w ogole wiem co i jak robic z tymi zielonymi pilkami, ktore sie odbija paletka, tfu .. rakieta. Oczywiscie Jarcio jest o milion razy lepszy ode mnie, ale i on zrobil w ciagu ostatniego roku bardzo duze postepy w tenisie.
Za dwa dni mam pierwsza rocznice od zdania prawka. Jak do tej pory jezdzilem paroma roznymi samochodami z wiekszym lub mniejszym powodzeniem, nie mialem zadnego wypadku, troche zarysowalem nasze poprzednie auto (ale tylko raz i to przy cofaniu - potem sie balem cofac gdziekolwiek, az do czasu kiedy sie przeprowadzilismy i musialem sie nauczyc cofac do karportu), jezdzilem w Polsce przez chwile (automatykiem, bo nie mialbym pojecia jak mozna zmieniac biegi prawa reka - prawa reka jest od grzebania w rozporku w czasie jazdy), bylem kierowca na imprezie urodzinowej, gdzie wszyscy pili oprocz mnie (impreza z reszta bardzo pamietna, bo sie dzialo oj dzialo) i jechalem po raz pierwszy po autostradzie. Nauczylem sie tez rozrabiac plyny do chlodnicy i do wycieraczek i uzupelniac niedobory w samochodzie. Jak na poczatkujacego kierowce jestem z siebie kompletnie zachwycowny i kocham siebie jako kierowce. Jestem spokojny i opanowany za kierownica, bardzo kuluralny, przepuszczam pierdoly, napierdalam klaksonem jak jakies pizdy obu plci i w roznym wieku napierdalaja 20mph tam gdzie jest 40mph, rzucam kurwami pod nosem, gdy musze wymijac swiete jebane krowy drog, czyli jebanych rowerzystwo, wymachuje palcami na kierowcow co nie uzywaja kierunkowskazow, wymijam z lewej chujow co napierdalaja prawym pasem, gdy lewy maja wolny i jada duzo ponizej dopuszczalnej predkosci, a ina dodatek uwielbiam jezdzic 40mph na 6tym biegu.
W pracy ostatnio nie jest najgorzej, troche wkurwiajaco, troche stresujaco. Ostatnio zaobserwowalem, ze sie robie stary na twarzy. Lekkie worki pod oczami, sucha skora, ruchac sie moge tylko pare razy dziennie i spac mi sie chce, ale wstaje za to wczesnie rano niezaleznie od tego na ktora mam do pracy.
Ostatnio sie Muti mnie zapytala czy sie czuje Polakiem. Nie wiem jak powinienem sie czuc jako Polak. Sprawy dotyczace Polski sa juz dla mnie tak obce, ze nie mam zielonego pojecia kim jest prezydent a kim jest premier i szczerze piszac jebie mnie wielka tragedia smolenska. Zastanawialismy sie z Jarciem czy kiedys powrocimy. Pewnie tak, ale w odleglej przyszlosci, na emeryturze moze. Zatem jeszcze troche czasu w Wisle uplynie nim znow przesadzimy korzenie z jednego miejsca na drugie.
Serialowo: kontynuacja 6tej serii Supernatural, nowy serial No Ordinary Family, kontynuacja The Fringe, Vampire Diaries, a najbardziej wyczekujemy kolejnej edycji The Amazing Race (Unfinished business). I od czasu do czasu powtarzamy sobie jakies piosenki z drugiej serii Glee.